wtorek, 30 stycznia 2018

Przygoda z książką

Będąc na wakacjach nad morzem w nie dużej miejscowości pod Kołobrzegiem wybrałam się sama na zakupy. Podkreślam sama, ponieważ byłam z mężem i naszym 3 letnim synkiem. A wszystkie mamy wiedzą jak ważne i potrzebne jest wyjście z domu w swoim własnym towarzystwie :) I tak też zrobiłam. Rodzinka została na plaży, a ja miałam swoje pięć minut. Obeszłam całe miasteczko, nakupowałam pamiątki i drobne prezenty dla babć i dziadków. Wracając do hotelu zaszłam do małego kiosku przy naszej kwaterze. Było tam dużo gazet, książek i różnych pamiątek. Szukając czegoś dla synka wybrałam gazetę z książeczką wierszy Jana Brzechwy. Uwierzcie, że to był strzał w dziesiątkę. Co wieczór czytaliśmy książkę na dobranoc, zabieraliśmy ją na plażę, spacery była z Nami dosłownie wszędzie. Któregoś dnia pokazując obrazek za mocna wygięłam książkę i puściły szwy, książka się rozpadła. Nastąpił jeden wielki płacz. Udało mi się załagodzić sytuację i obiecałam, że po powrocie z wakacji naprawimy książeczkę. Urlop dobiegł końca, będąc w rodzinnym mieście  zaczęliśmy szukać księgarni, drukarni, introligatora - osoby, która zajmuje się naprawą książek. Poszukiwania troszkę trwały byłam z synkiem i wózkiem panował straszny upał więc zalana potem wpadałam i pytałam czy ktoś mógłby Nam pomóc i naprawić książeczkę. Niektóre ceny za usługę były strasznie wysokie, przekraczały wartość książki kilkakrotnie. Aż w jednej drukarni wyłonił się starszy siwy Pan, który podszedł do Nas zagadnął do synka i powiedział: "zaraz będziesz mieć książeczkę z powrotem". I tak się stało po paru minutach wiersze Brzechwy wylądowały w małych rączkach. Okazało się, że ów Pan był introligatorem i odwiedzał właśnie wnuczkę, która pracuje w owej drukarni. Opowiadał o swoim fachu o tym, że pracował w firmie Centrum Prac Introligatorskich i tam zdobył doświadczenie. Przypadek?! To się nazywa mieć szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz